Nie bój się aż tak bardzo...

Mój ostatni post w 2016 dedykuję wszystkim lękom i strachom...

Odkąd sięgam pamięcią - zawsze się bałam. Ludzi, miejsc, wydarzeń...

Kiedy miałam pięć lat mocno naciągałam czapkę na uszy, bo ktoś powiedział mi, że jeśli nie nałożę czapki, to wiatr na dworze wywieje mi z głowy wszystkie mądre myśli.
Ileż mądrych myśli ma w głowie pięcioletnia dziewczynka? Nie ważne ile - ważne, że do dzisiaj nie trzeba mnie nakłaniać do nałożenia czapki, kiedy tylko zawieje...
I nawet jeśli wiem, że nie ma takiej możliwości aby wiatr wywiał mi z głowy cokolwiek, to gdzieś tam w środku... ten lęk...

Kiedy miałam lat siedem, pewna równie młodziutka koleżanka powiedziała mi, że jestem głupia jak but z lewej nogi. Długo pamiętałam smak moich dziecięcych łez, którymi nie podzieliłam się z nikim innym.
Długo też, nie wyciągałam ręki do góry ze strachu, że udzielę jakiejś niezbyt mądrej odpowiedzi na pytanie.
I choć już wiem, że z moją głową wszystko w porządku i na dodatek nikt nie ma prawa mnie tak oceniać, to gdzieś tam w środku... ten strach...

Kiedy miałam lat piętnaście wybrałam szkołę w odległym mieście i zamieszkałam w internacie. Wszystko było nowe i nieznane, do internatu zawieziono mnie samochodem. Rodzice powiedzieli mi, żebym nie przyjeżdżała na weekend do domu, bo sobie nie poradzę - przecież nigdy nie jeździłam sama dokądkolwiek.
Ale kiedy okazało się, że w piątek po lekcjach - wszyscy jadą do swoich domów - pojechałam i ja.
Jakież było zaskoczenie mojej mamy - kiedy otworzyła mi drzwi...
I choć już wiem, że to ja podejmuję decyzje dotyczące mojej własnej osoby, to gdzieś tam w środku... ten lęk...

Czemu o tym piszę?
Bo było w moim życiu jeszcze mnóstwo innych sytuacji, które paraliżowały mnie w środku, dławiły oddech, kazały kulić plecy i nigdy się nie wychylać. One były i nadal są. Zmienił się tylko status "walczących".
Kiedyś, to strach był większy ode mnie; dzisiaj - to ja wygrywam ze strachem :-)
Czy mam jakąś magiczna metodę? Jakąś moc wybitną i różdżkę czarodziejską? Macham nią i mówię: nie ma strachu, nie ma lęku? Nie mam.

Po prostu zaakceptowałam mój strach. Zaprzyjaźniłam się z lękiem...
Zamiast oskarżać go o to, że to dlatego nic mi się nie udaje albo coś nie wychodzi, pytam po co przyszedł?
Bo tak już jest, że każda z trudnych sytuacji pojawia się w naszym życiu po coś. I choć boimy się bardzo, to okazuje się, że oprócz strachu, dostajemy też coś w prezencie. Czasem są to inne możliwości, czasem wartościowa zmiana, nowe odczucia, emocje...

A więc.... w 2017 nie bój się aż tak bardzo... A jeśli już pojawi się strach - zapytaj go o to, co tak na prawdę ze sobą przynosi?
Ja dzięki starym lękom osłaniam głowę przed wiatrem, uczę się wciąż nowych rzeczy i dokładnie planuję każdą podróż - czyż to nie piękne prezenty?
To się rozpisałam, co? 
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku - dziękuję, że jesteście!



11 komentarzy:

  1. Aniu, my jesteśmy takie same, wiesz?
    Ten sam lęk, ta sama nieśmiałość, ta sama niepewność!
    Kochana, Ty swój już opanowałaś, już się z nim zaprzyjaźniłaś. Ja powoli ze swoim robię to samo :)
    Cieszę się, bo może w końcu coś i u mnie zacznie się zmieniać na dobre. Ale nie samo! Bo przecież tego muszę Chcieć Ja!Na tyle Chcieć, by Móc!
    Jesteś Aniu Zawsze w moim sercu, i Twoje słowa wiele dla mnie znaczą.
    Aniu, Szczęśliwego Nowego Roku! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie i mądrze napisane...i jakże mi znane...
    Szczęśliwego Nowego Roku Aniu <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Ty to pięknie napisałaś, Aniu :) We mnie jest mnóstwo lęków... ale od pewnego czasu otaczam się ludźmi, którzy mi przypominają, że nie jestem sama i nawet, jeśli spróbuję czegoś, a to mi nie wyjdzie, to mogę liczyć na wsparcie :) Wszystkiego dobrego, Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisałaś. Ja może nie walczę ze strachem, ale z pokonaniem wyrzutów, że popełniłam błędy. Teraz wiem, że każdy błąd zbliża mnie do ideału.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!
    I nawet nie wiesz jak Cię rozumiem.
    I choćby 100 osób mówiło mi że dam radę, jeśli jedna podda to w wątpliwość, zaczynam się zastanawiać czy to nie ona miała rację?

    Pozdrawiam
    Eva

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego dobrego w nowym Roku; bez strachu i lęku... albo z małymi ich dawkami, bo czasem też są potrzebne, by nas zdefiniować. Aniu, bo wszystkie nasze lęki i strach biorą się z dziecięctwa. Rodzą się, gnieżdżą i rozwijają, czasem w nastolatkach, by ukazać się w całej swej szarej okazałości w nas- ludziach już dorosłych. By przywołać te niechciane ongiś chwile wywołujące łzy i przykrości, by nas definiować. Wszystkiego dobrego życzę Tobie i Twoim bliskim :) Dziękuję za ten post i ściskam całą sobą,do serca tulę <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie się Aniu rozpisałaś i bardzo mądrze. To dobra metoda, pokazać strachowi, że to ja tu decyduję i nie będzie mi w życiu rządził :) tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  8. szczęśliwego Nowego roku Ania :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, mam nadzieję, że w Nowym Roku, w Twojej głowie będzie tylko i wyłącznie pięknie i pozytywnie jak na Twoich pracach, które nam tu pokazujesz! Że będzie on pełen zachwycających momentów, pełen radości i miłości!
    A jedyny strach, jaki Cię czasem odwiedzi, to będzie strach przed tym co wymyśli Twoje nowe DT <3

    OdpowiedzUsuń
  10. I agree with you, Anna. I, too, have let fear control most of my life. Life is too short for that. Happy 2017!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję Ci za ten post... Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń

Miło mi jest, gdy zostawisz dobre słowo...

Copyright © SO COLORS , Blogger